cisza

Przez większość mojego życia pracowałam z ludźmi. Współpracowałam ze znajomymi z liceum, czy studiów. Współpracowałam jako barmanka, jako reporterka, wydawca. Ciągle współpracuję z pracownikami firm, urzędów, instytucji. W swojej poprzedniej i obecnej pracy.

Ale dopiero od 5 lat zaczęłam współpracę ze sobą.

Zaczęło się od książek i miało różne etapy, ale co najważniejsze – ciągle trwa. Choć nie zawsze jest to łatwa współpraca i nie zawsze to łatwa relacja. Nie zawsze są to proste rozmowy. Czasem nie chcę sama siebie słuchać. Czasem mam wątpliwości co do słów wypowiadanych przez siebie. Czasem mówię jedno, a robię drugie. Nieraz trochę plączę się w swoich własnych zeznaniach przed samą sobą.  I uciekam. Ale też za każdym razem wracam.
Wracam do siebie.

Ten dialog z samą sobą pomaga w dostrzeganiu, które z historii opowiadają o nas inni – sąsiedzi, szkoła, świat, a my zaczynamy w nie wierzyć i powtarzać, a które z opowieści są nasze i właśnie tę wewnętrzną prawdę o sobie, chcemy pielęgnować. Bo wypływa z nas.  Z samych bebechów.

Bywa, że jesteśmy tak bardzo obrośnięci mitami, którymi żywi nas środowisko, w którym się wychowaliśmy, rodzina, która nas ukształtowała, społeczeństwo, w którym funkcjonujemy, że trudno oddzielić te warstwy. Trudno dotrzeć do tego mięsa, które jest żywe i prawdziwe. Trudno doszukać się bijącego serca.

Może kiedy to czytasz, niełatwo jest Ci to sobie wyobrazić, ale wystarczy, że zastanowisz się nad sytuacjami, w których to nasza kultura, normy społeczne, moda – nakazuje Ci zachować się w określony sposób. Kilkadziesiąt lat temu palenie papierosów promowali bohaterowie filmów. Był to jeden z atrybutów męskości. Dziś palenie jest passe. Pomijając kwestie zdrowotne – zarówno w tamtych czasach, jak i dziś ludzie po prostu ulegali i ulegają modom i rozpowszechnianym trendom.

To jedna z historii, którą opowiada o nas zewnętrzny świat.
Ale jest wiele innych, które powodują utwierdzanie i utwardzanie się w nas schematów, nawyków myślowych. Od prozaicznych – takich, jak te, że na święta okna muszą być umyte, choćby się paliło i waliło, szyby – błyszczą. Aż po te o wiele bardziej istotne dla naszych codziennych zachowań, jak przekonanie, że kobieta powinna zadbać o ognisko domowe, czy też to, że świat powinien być sprawiedliwy. I jeszcze, że jak będziemy się dobrze uczyć/zachowywać/sprawować to czeka nas za to nagroda w postaci oceny, pochwały, czy innego bonusa.

Powielane i przyswajane przez nas konstrukty myślowe, w końcu układają się w tak szczelną warstwę, że już sami nie wiemy, co jest nami, a co zewnętrzną skorupą.
Czy te okna to myję, bo CHCĘ, żeby były czyste, czy też jakiś irracjonalny przymus KAŻE mi to zrobić?
Czy po każdym niepowodzeniu będę rozpaczać, użalając się nad sobą i czekając na niemą sprawiedliwość świata, która podniesie mnie z kolan, czy też sama się podniosę i otrzepię myśląc “zdarza się, z tego też można wyciągnąć coś dobrego dla siebie”?
Umiejętność współpracy ze sobą, prowadzenia wewnętrznego dialogu i nauka postrzegania sytuacji z innej perspektywy, z różnych stron daje wybór. Albo będę tkwić w konstrukcie myślowym, wpojonym mi przez świat, albo też dostrzegając, że to tylko konstrukt, spojrzę i na niego z lotu ptaka.

Jeśli chwilę pobędziesz ze sobą w ciszy, warstwy zaczną odłazić.
Zobaczysz siebie.

“Kiedy tracisz kontakt z ciszą, tracisz kontakt ze sobą.
Kiedy gubisz kontakt ze sobą – zatracasz się w świecie”.
Eckhart Tolle, “Mowa ciszy”

***  *** ***